Problemy związane z buntem przedstawiła też redakcja portalu Wiorstka. Liczne rozmowy z mieszkańcami Rostowa pozwalają zrozumieć ich uczucia. Oto władza alternatywna, znalazła się obok, na ulicy - można było uściskać i ucałować bohaterów z afiszy, którzy okazali się serdecznymi, miłymi "chłopcami z sąsiedztwa". "Ja chcę męża z CzWK Wagner" - deklarowała jakaś młoda Rostowianka. Gdzie byli Szojgu z Gierasimowem, gdy bombardowano kolumnę Wagnerowców i zmieszane z nią cywilne pojazdy?" - pyta kolejna. Po wyjeździe żołnierzy śpiewano na ulicy hymn CzWK. Eksperci zwracają uwagę na świetny marketing Wagnerowców. Prigożyn nie boi się mówić o stratach, błędach i problemach armii, co przemilczają oficjalne media. Używa prostego języka, korzysta z emocjonalnych wulgaryzmów, podtrzymuje opinię Wagnerowców jako profesjonalistów. Ułatwiały mu to tysiące sławiących ich afiszy i fama zdobywców Bachmutu.
Rzeczywistość powoli wraca do rosyjskiej normy. Na pierwszym kanale tv eksperci rządowi wytłumaczyli ludowi, że zdobycie Bachmutu przez Wagnerowców nie było żadnym sukcesem. Ot, mieścina na poboczu. Sukcesem było zdobycie przez armię prawie półmilionowego Mariupola i Azowstalu.
Też w zakresie zaopatrzenia niewiele się zmieniło. Pojawiły się znów, takie jak przed puczem, skargi żołnierzy na brak butów, jedzenia i amunicji. Rustam Guriew (pseudonim Burza), żołnierz oddziału Sztorm-Z (w cywilu osądzony za ograbianie emerytów) zapewnił więc w mediach, że żołnierze są świetnie wyposażeni, karmieni do pęknięcia i amunicji im nie brak.
Komentarze
Prześlij komentarz