Przejdź do głównej zawartości

Między obietnicami wyborczymi a realiami wojny

Operacja specjalna na Ukrainie trwa i trwa, zasadniczych zwycięstw nie widać, przed narodem majaczy więc widmo powszechnej mobilizacji.  Przed rządem zarysowują się dwie opcje - lansowania  spokoju  i dobrobytu lub  jednoczenia narodu do walki zbrojnej  i przestawienia kraju na tory wojny. Jesienią 2023 r. czekają Rosję wybory regionalne, rok 2024 - to wybory prezydenckie. Przed  jednymi i drugimi władza dba o pozytywne nastroje społeczne, bo  chciałaby jakiegoś  potwierdzenia czy legitymizacji swoich uprawnień.  Nie bardzo dadzą się te dwie  opcje pogodzić, więc trwa zamazywanie rzeczywistości. Już częściowa mobilizacja wywołała zauważalne  poczucie zagrożenia.  Skłoniło to władze przed wyborami  do zmiany podejścia.  Zapewnieniom, że żadnej mobilizacji nikt nie planuje w praktyce  towarzyszą  różnorodne działania mobilizacyjne. Nadal werbuje się więźniów a nawet więźniarki,  obiecując im  amnestię, wypłaty, umorzenie długów i kredytów. Pracodawcy zostali zobligowani do werbowania ochotników. Mają im zapewnić pracę po wojnie, a przez czas służby wypłacać dodatkowe pieniądze. Merowie Moskwy i Petersburga też dokładają się do żołdu ochotników ze swoich miast. Trwa akcja reklamowa - tysiące afiszy obiecuje złote góry żołnierzom kontraktowym, gazety powiadamiają, że dzieci walczących żołnierzy mają zapewnione darmowe studia, niezależnie od wyników w nauce itp.   Zwiększono wiek  poborowy, trwają naciski na powołanych na przeszkolenie, aby podpisywali umowy na służbę kontraktową.  Osoby, które otrzymały wezwanie do stawiennictwa w komisariacie wojskowym,  w razie niestawienia się, narażone są na represje (tracą: prawo jazdy, możliwość opuszczenia kraju, konto bankowe). 

  Liczba osób wspierających wojnę  (wg szacunków socjologów) to około 20% ludności. Brak zwycięstw sprzyja zmęczeniu społeczeństwa i nastrojom antywojennym. Według politologów opozycyjnych z Wiorstki , władza boi się, że w razie ogłoszenia mobilizacji, spotka się z biernym oporem. Problemem  jest też niedawna ustawa o powołaniu  o wojsk gubernatorskich. W zamyśle  chodziło o tereny nadgraniczne - niech tworzą własną obronę. W końcu jej zakres obejmuje całą Rosję, a skutki uzbrojenia formacji obrony terytorialnej poznamy z czasem. 

Komentarze