Przedstawiając
sytuację w Rosji zwracamy uwagę nie tylko na wydarzenia, ale ich powiązania,
przyczyny i skutki. Sprawa Gołunowa (patrz
poprzedni post) wszystkich zaskoczyła. Bo kto to widział, żeby redakcje 3 gazet
zgodnie wystąpiły przeciw grupie
siłowików i jeszcze władze przyznały im rację? Mołodoj Komsomolec wspólnie z ludźmi Nawalnego wzywał na 16
czerwca na Prospekt Sacharowa do legalnego wiecu protestu przeciw działaniom policji i władzy pod hasłem „Prawo i sprawiedliwość dla wszystkich”,
na rozdaniu przez Putina na Kremlu nagród dla działaczy
kultury w pierwszym rzędzie siedziała Ania Ługańska, córka nagradzanego pianisty,
w podkoszulce z napisem „Ja/my
Iwan Gołunow” (gorsząc komentujących ten fakt prawomyślnych internautów), Margerita Simonian, Zacharowa, Matwijenko i inne damy
władzy ubolewały nad działaniami
policji, a sam Pieskow im wtórował, tłumacząc, że to wprawdzie jednostkowy
przypadek, ale niedopuszczalny. W dodatku uczestników pierwszego protestu
nie spisywano i nie karano. Zbyt
pięknie, aby było prawdziwie i nie do końca jest. „Szarogęsienie się” i bezkarność części służb
siłowych wspieranych przez uległe im sądy od dawna dawały się we znaki nie tylko
okradanym i skazywanym na 20 lat "za
bezdurno" obywatelom, ale nie zachwycały merostwa Moskwy z Sobianinem na czele i
denerwowały Putina. Gdy więc służby policyjne pokazowo spartoliły sprawę zarzutów wobec Gołunowa zaczęto negocjować z dziennikarzami. Obniżony ranking poparcia Putina oraz
nagromadzenie się okazji do pokazania jego sukcesów (Forum, Dzień Ojczyzny,
bezpośrednia linia) kolidowały z szerokimi protestami. Kreml wybronił już raz służby w
sprawie Magnitskiego, poniósł duże straty i nie palił się do powtórki. W tej sytuacji na negocjacjach spotkali się przedstawiciele
merostwa, szef MWD Moskwy i dziennikarze i ustalono kompromis. Uzyskano dużo – wobec
Gołunowa zastosowano areszt domowy, a w końcu go zwolniono, ukazały się bulwersujące
artykuły, sprawę zarzutów wycofano, przeprosił
osobiście Kołokolnikow, szef MWD RF, zgodzono się na
wiec 16.06, 2 generałów szumnie „zawieszono
w obowiązkach” (nie zdymisjowano) i
obiecano kontrolę działań policji. I wtedy w opozycji nastąpił rozłam – Ilja Azar
wezwał do nielegalnego wiecu na Czistych Prudach 12.06, już nie w obronie Gołunowa (zwolniono go przecież) ale
praworządności, gdy Julia Łatynina uważała to za błąd, nie
pokazał się też na wiecu bohater afery,
czyli Wasia Gołunow. Merostwo Moskwy chciało negocjacji, opozycja propozycję
odrzuciła. Policja więc wiec rozgoniła,
pobiła i aresztowała uczestników,
chociaż bez zbytniego zaangażowania – część uczestników potem bez spisywania wypuszczono.
Po raz pierwszy losem demonstrantów przejął się Pieskow:”Wiemy, że są skargi na nieuzasadnione, niesprowokowane przykłady brutalności
ze strony przedstawicieli organów porządku. Czytaliśmy powiadomienia. Jestem
przekonany, że będą przeprowadzane kontrole, żeby to się nie powtórzyło” –
obłudnie troszczył się o demonstrantów
Kreml, choć rzecznik nie omieszkał wyjaśnić,
że sprawa Gołunowa to „jednostkowy przypadek” i system prawny nie wymaga
reform. Łatynina tłumaczy, że niesankcjonowany
marsz stał się podarunkiem dla siłowików na zasadzie informacji dla Kremla „sami
zobaczcie – bez nas będziecie mieli Majdan czy insze żółte kamizelki, daliście
palec, to wezmą rękę jeśli nie głowę”. W wyniku negocjacji (i na zasadzie
wspólnych interesów) osiągnięto bardzo wiele i pewnie udałoby się ukarać zleceniodawców
podrzucenia narkotyków i nieco ograniczyć
takie praktyki, gdyby nie apel Azarowa. Wiec okazał się argumentem za
obroną zleceniodawców, którzy teraz prawdopodobnie wywiną się od
odpowiedzialności. Ilja Azar z hasłem buntu całego narodu i "żadnych rozmów za plecami ludu" nic,
poza umocnieniem się siłowików i
pobiciem obywateli nie zyskał. Na Kremlu i wśród wszelakiej opozycji oraz w resortach siłowych trwa ostra dyskusja i walka. Co robić towarzysze? Jak pytał Lenin
Komentarze
Prześlij komentarz