Przejdź do głównej zawartości

Przypowieść o propagandzie i wolności sztuki

 

 

Przypowieść o propagandzie i wolności sztuki zilustrujemy twórczością  malarską Igora Pereklita. Po  upadku Związku Radzieckiego wolne światło w  malarstwie uzyskały trendy postmodernistyczne obrazoburcze i ekstremistyczne.  Artyści Rosji i Ukrainy lat 1990-2010 eksperymentowali w ramach ruchu Jużnorusskaja Wołna (Południowo-rosyjska fala). Aby się wybić szukano bulwersujących tematów i skrajnych emocji.  Wśród 500 gwiazd nowej fali cyklem obrazów „Zabij komuno-faszystę” zabłysnął ukraiński malarz Igor Pereklita.  W krzykliwej formie, parafrazując plakaty wojenne chwalił Banderowców, Hitlera,  Mein Kampf, przyjaźń niemiecko-ukraińską i wolną Ukrainę.  W 2010 roku jego obrazy zaprezentował Antin Mucharski w prywatnej galerii sztuki niezależnej w Kijowie  (Antin’s Collection)  z okazji wizyty patriarchy  Cyryla, jeden pokazano na wystawie w Permie, Ukrainkę Banderowkę ktoś uznał za symbol feminizmu.    W ramach swobody twórczej i wolności słowa obrazów nie zakazano.  I okazały się jak znalazł dla obecnej rosyjskiej propagandy! 
 
Nacjonalistyczne Russkoje  Agenstwo Novostiej  dostało gotowy  materiał.  Wystarczyło uznać obrazy Pereklita  za wyraz ideologii Majdanu, zwalczanie komuno-faszyzmu  za  zwierzęcą nienawiść do Rosjan, a już miłość do Hitlera, atakowanie Żydów i Polaków  było w bonusie. Teraz Siergiej Juszczenko w RAN może zachęcać do wymordowania Ukraińców.  I ma materiał. Zawsze nienawidzili Moskali, Pereklita reprezentuje twórców Majdanu.  Sami się przecież prezentują jako naziści i bandyci. Jak ich nie wymordujemy odrodzi się nazizm.  Szokowanie  bulwersowanie wykorzystanie symboli religijnych dopuszczalne w postmodernizmie i pozwalające twórcom zaistnieć okazały się zachęta do zabijania Ukraińców, ludzi chcących zachować tożsamość i prawo wyboru. Poniżej wybór afiszy  Igora Pereklita   


 







Komentarze