Przejdź do głównej zawartości

Gorączka złota czy grypa Nawalnego?



A co robił  26 marca Miedwiediew, przeciw któremu Aleksiej Nawalny pod hasłem „On nam nie Dimon” zorganizował setkę wieców w całej Rosji?  Na nartach pokonywał stoki gór!  Powiadomił o tym  o tym na   Instagramie, co podała Gazeta.ru (po czym szybko usunęła informację).  Jednak na dzisiejszym poniedziałkowym publicznym posiedzeniu rządu Miedwiediew się nie pokazał. Nie wiadomo, czy zaszkodziły mu narty, Nawalny, czy liczne wiece przeciw niemu. 
 Zacytujmy komentarz Putina „ Pomimo, iż ustępuje epidemia grypy,  nie udało się  nam ochronić Dmitrija Anatolicza” .  Skoro tak, posiedzenie poświęcono nie jakimś tam wiecom, czy protestom, lecz walce z grypą.  Minister zdrowia opowiedział o sukcesach w walce z chorobą – prognozuje on, że epidemia skończy się w drugiej połowie kwietnia. Dzisiaj szczyt zachorowań  mamy w 5 regionach – dwu w okręgach centralnych i trzech na Syberii.
 Pozostaje nam  zacytować niektóre z licznych  komentarzy  internautów.
 „Pewnie lekarza nie wzywano, tylko kazano mu siedzieć w domu”;  „Dali po jajcach – nie po czinu (niezgodnie z rangą) kradł to zachorował”, "A kaca nie leczy?",  „Cóż, dochodzenie Nawalnego wywołało niedźwiedzią chorobę”, „Cierpi na gorączkę złota leczoną nawalnolicyną, a może to grypa Nawalnego?”,  "Ech... Putin od dawna odbiegł od realiów. Nie mówi nic istotnego.  Albo, że  woda mętna, albo dług patriotyczny niewypełniony, albo żarty i cięta riposta. Podoba się to ludowi i nie skłania do myślenia."   
My byśmy orzekli zaawansowaną gruźlicę i wysłali premiera na leczenie do Szwajcarii.  Wybory i tak ma przechlapane, na nartach lubi szlusować,  marzył o artystycznej fotografii to tam widoki, że hej. A po wyborach ludzie zapomną.

Komentarze