Przejdź do głównej zawartości

Psychiatrzy w akcji...



Psychiatrzy tłukący Frenkla
Nie tak znów dawno, bo za czasów miłościwie nam panującego PO, gdy zatrzymany przez policję na miesięcznicy znajomy koleżanki, starszy jegomość  westchnął „Boże, ja się chyba zabiję”   troszczący się o niego panowie policjanci wezwali pomoc psychiatryczną i tak biedak wylądował na tydzień  w szpitalu celem obserwacji.
Wyjątkowego pecha miał w Petersburgu młody  fotoreporter Kommersanta – Dawid Frenkel.  Redakcja wysłała go w celu uwiecznienia  pochodu LGBT protestującego przeciw likwidacji zieleni i w kilku innych sprawach. Pech chciał, że tęczowa procesja na Newskim Prospekcie  zderzyła się z  marszem NOD (Ruch Narodowo-Wyzwoleńczy) protestującym z kolei  przeciw  zewnętrznym  wrogom  Rosji z transparentami typu  Nasz kraj nasze zasady i hasłami Ojczyzna, Wolność, Putin.
Ślady po pobiciu i zdjęcie z marszu NOD
 Na widok pochodu LGBT uczestnicy marszu NOD zaczęli rzucać w stronę jego uczestników niewybredne komentarze. Ci unikając konfrontacji zmienili kierunek, po czym zakończyli imprezę. Fotoreporter  przypadkowo znalazł się w pobliżu  NOD, gdzie skojarzono go widocznie z konkurencją ideową, w wyniku czego stłuczono kamerę i potraktowano kopniakami.
Oficjalny protokół 
  Frenkel wezwał policję, która aresztowała oczywiście tylko jego i oskarżyła go o zakłócanie imprezy o charakterze patriotycznym. Gdy zaczął protestować milicjanci wezwali pomoc psychiatryczną. Frenkel nadal  protestował -- nie życzył sobie zastrzyku i nie chciał, aby akcja pogotowia umknęła kamerom. W efekcie został przez personel pobity i związany. Jednak na jego żądanie zadzwoniono do ojca Dawida, więc zaprzestał  protestów spokojnie czekając na ojca. Pomoc w końcu odjechała bez interwencji,   a Frenkla puszczono do domu. Wniósł przeciw medykom sprawę do sądu.   Psychiatrzy powołują się na prawo do siłowych rozwiązań, gdy chory psychicznie pacjent zagraża sobie i otoczeniu. Prokuratora na tej podstawie odrzuciła skargę fotoreportera. Dziwne, że wyzdrowiał w ciągu 5 minut,  choć  chwilę wcześniej zagrażał sobie i otoczeniu tak bardzo,  iż należało go pobić.





























Komentarze