Przejdź do głównej zawartości

W internecie wszystko jest, po co nam biblioteki?



Dyrektor RBN Aleksander Wisłyj
I jak tu nie wierzyć wyłącznie wiadomościom zdementowanym? Kilka dni temu powtórzyliśmy  za ministerstwem kultury, że nie będzie żadnego połączenia bibliotek narodowych Rosji i Fontanka „walczy z nieistniejącymi wiatrakami” a dziś  okazuje się,że nie tylko owe wiatraki istnieją, jeszcze wszystko wskazuje na przegraną walkę z nimi Dyrektorzy Rosyjskiej Biblioteki Narodowej  (RBN),  w okresie ZSRR  Publicznej Biblioteki im. Sałtykowa-Szczedrina,  nazywanej nadal Publiczką i Rosyjskiej Biblioteki Państwowej (RBP) zwanej nadal Leninką ogłosili plany połączenia się obu placówek.  Dziennikarze petersburscy z Moskwy połączyli się telemostem z generalnym dyrektorem RBN – Aleksandrem Wisłym oraz RBP – Władimirem Gniezdiłowom i   zobaczyli pismo z propozycją fuzji bibliotek wysłane przez obu dyrektorów do Miedwiediewa. Czytamy w nim, że  decyzja taka „dawno dojrzała w związku z rozwojem technologii”, podniesie efektywność pracy, zmniejszy liczbę egzemplarzy obowiązkowych i o jeden  milion  zmniejszy liczbę nabytków. Jedna karta czytelnika pozwoli użytkownikom  korzystać z obu bibliotek. Do uzgodnienia pozostał status prawny obu placówek oraz nazwa nowego tworu. Może Rosyjska Imperatorska Biblioteka im. Rumiancewa?
Jelena Kuzniecowa z Fontanki wybrała z tego wywiadu  co ciekawsze opinie   dyrektora generalnego Publiczki. Aleksander Wisłyj m.in.  powiedział „Czym uzasadniamy nasze pismo?  Tezą o jakiej mówiliśmy wielokrotnie. W Internecie wszystko jest. Po co nam są potrzebne biblioteki?"  Konieczna jest natomiast modernizacja  systemu – inaczej  dowiemy się od Centrum Badania Opinii, że  60% respondentów  odwiedziło bibliotekę ostatnio  2 czy 3 lata temu.”  
  Dyrektor przedstawił  dziennikarzom plany reorganizacji Publiczki. Nowy budynek RBN na Prospekcie Moskiewskim już obecnie  gromadzi nabytki i można w nim korzystać z dokumentów elektronicznych.  Historyczny budynek Biblioteki powinien być restaurowany i przeznaczony na muzeum książki. Użytkownik będzie mógł  wejść do starej czytelni, ale  pracować będzie z nowa technologią. Pytany o zwolnienie Szumiłowej dyrektor zasłaniał się dyscypliną pracy, natomiast Jelisiejewa nie zwolniono -- dostał kolejną,  już ósmą,  naganę na piśmie.
 A nam się bardzo podoba stwierdzenie dyrektora. No, po co nam biblioteki (i może też  po co książki), skoro „w Internecie wszystko jest?” Jeszcze, żeby się tak jeszcze system biblioteczny Publiczki  nie zawieszał co najmniej raz w tygodniu….jak narzekał Jelisiejew.











Komentarze