Przejdź do głównej zawartości

Karol Młot i Jan II Sobieski potrzebni od zaraz...Górski Karabach 2020

 

 

Macron ostatnio oznajmił,  że  Turcja przerzuciła ok. 300    Syryjczyków  do Azerbejdżanu w celu

wspomożenia go w walce z Armenią.  Nowaja Gazieta zwróciła się więc po informację do zaprzyjaźnionych źródeł z Idlibu.  Okazało się, że rzeczywiście w tej prowincji trwa rekrutacja żołnierzy  do Azerbejdżanu.  Prowadzi ją  m.in. w Afrin niejaki  Sejf Abu Bakr, Syryjczyk tureckiego pochodzenia. Zapisuje wszystkich ochotników, niezależnie od ich doświadczenia wojskowego.  Wielu z nich wojuje już od paru lat. Werbunkowi  patronują konserwatywni duchowni islamscy, którym się marzy odwet za wyprawy krzyżowe.   Zgłaszają się do poboru głównie  przedstawiciele Wolnej Armii Syrii, w tym radykalni Islamiści.  Wg Nowej Gaziety do Azerbejdżanu  wysłano już około tysiąca ludzi.  Z ich punktu widzenia jest to niezła oferta. Władze tureckie gwarantują im umundurowanie,  miesięczny żołd $1800 oraz – co istotne – obywatelstwo tureckie dla nich i ich całej rodziny. W razie śmierci rodzinie wypłaca się $30 tys. Zważywszy sytuację w Idlibie, którego połowę Asad przy pomocy Rosjan zrównał z ziemią, a reszta musi się liczyć z podobnym losem lub wegetuje w przygranicznych obozach, dla wielu osób z tych terenów  propozycja Erdogana   musi się wydawać  darem niebios. 

W dodatku ochotnicy mają motywację religijną i polityczną.  Idą   walczyć z chrześcijanami na dodatek  liczącymi na ochronę Rosji,  tej Rosji która wspomagała bombardowanie ich wiosek i miast,  czyli krucjata jakby na odwrót. Nie możemy też zapomnieć, że to Syryjczycy z pochodzenia będący Turkami, a  Turcja  dotąd wycisza holocaust Ormian  realizowany przez nią  nie tak znów dawno i nierozliczony.  Dla równowagi o wybraniu się do Górskiego Karabachu myślą też Ormianie z Asadowskiej Syrii i z  Libanu,  gdzie trafili w pierwszej połowie XX w., właśnie na skutek  tureckiego holocaustu i  chociaż od lat zajmują się tam działalnością cywilną los Ormian nie jest im obojętny. Ponoć wyjechało około 500 ludzi. Dla podkreślenia złożoności sytuacji w Rosji też problemy się komplikują. Wśród oficerów nie brakuje Ormian, a wśród żołnierzy -- zaangażowanych religijnie  islamistów. Pomagając Azerom, przynajmniej teoretycznie, Rosja powinna uzyskać zgodę Kirgizji, Kazachstanu Tadżykistanu, Uzbekistanu i Białorusi, tzn. krajów ze wspólnego układu obronnego, a wiadomo, że Kirgizja i Kazachstan sprzyjają Turcji. Ponoć też Prigożyn wolałby dogadać się z Turcją niż z nią wojować.Jeżeli dołożymy niechęć  władz Rosji do premiera Armenii mamy niezły konglomerat sprzecznych racji. I tak walki stają się coraz bardziej zacięte, ofiary wojskowe i cywilne rosną, trwa  silny artyleryjski ostrzał  Stepanakertu, stolicy Górskiego Karabachu. A wszystko o kawałek nikomu niepotrzebnego górskiego terenu i  życie 150 tys. Ormian, no i mamy nową wyprawę religijną tym razem przeciw chrześcijanom. Około 8 do 10 mln Ormian na cały świecie to też licząca się siła polityczna.

Komentarze