Macron ostatnio oznajmił, że Turcja przerzuciła ok. 300 Syryjczyków do Azerbejdżanu w celu
wspomożenia go w walce z Armenią. Nowaja Gazieta zwróciła się więc po informację do zaprzyjaźnionych źródeł z Idlibu. Okazało się, że rzeczywiście w tej prowincji trwa rekrutacja żołnierzy do Azerbejdżanu. Prowadzi ją m.in. w Afrin niejaki Sejf Abu Bakr, Syryjczyk tureckiego pochodzenia. Zapisuje wszystkich ochotników, niezależnie od ich doświadczenia wojskowego. Wielu z nich wojuje już od paru lat. Werbunkowi patronują konserwatywni duchowni islamscy, którym się marzy odwet za wyprawy krzyżowe. Zgłaszają się do poboru głównie przedstawiciele Wolnej Armii Syrii, w tym radykalni Islamiści. Wg Nowej Gaziety do Azerbejdżanu wysłano już około tysiąca ludzi. Z ich punktu widzenia jest to niezła oferta. Władze tureckie gwarantują im umundurowanie, miesięczny żołd $1800 oraz – co istotne – obywatelstwo tureckie dla nich i ich całej rodziny. W razie śmierci rodzinie wypłaca się $30 tys. Zważywszy sytuację w Idlibie, którego połowę Asad przy pomocy Rosjan zrównał z ziemią, a reszta musi się liczyć z podobnym losem lub wegetuje w przygranicznych obozach, dla wielu osób z tych terenów propozycja Erdogana musi się wydawać darem niebios.W dodatku ochotnicy mają motywację religijną i
polityczną. Idą walczyć
z chrześcijanami na dodatek liczącymi na
ochronę Rosji, tej Rosji która
wspomagała bombardowanie ich wiosek i miast, czyli krucjata jakby na odwrót. Nie możemy też
zapomnieć, że to Syryjczycy z pochodzenia będący Turkami, a Turcja dotąd wycisza holocaust Ormian realizowany przez nią nie tak znów dawno i nierozliczony. Dla równowagi o wybraniu się do Górskiego Karabachu
myślą też Ormianie z Asadowskiej Syrii i
z Libanu, gdzie trafili w pierwszej połowie XX w.,
właśnie na skutek tureckiego holocaustu
i chociaż od lat zajmują się tam działalnością
cywilną los Ormian nie jest im obojętny. Ponoć wyjechało około 500 ludzi. Dla
podkreślenia złożoności sytuacji w Rosji też problemy się komplikują. Wśród
oficerów nie brakuje Ormian, a wśród żołnierzy -- zaangażowanych religijnie
islamistów. Pomagając Azerom, przynajmniej teoretycznie, Rosja powinna uzyskać zgodę Kirgizji, Kazachstanu Tadżykistanu, Uzbekistanu i Białorusi, tzn. krajów ze wspólnego układu obronnego, a wiadomo, że Kirgizja i Kazachstan sprzyjają Turcji. Ponoć też Prigożyn wolałby dogadać się z Turcją niż z nią wojować.Jeżeli dołożymy niechęć władz Rosji do
premiera Armenii mamy niezły konglomerat sprzecznych racji. I tak walki stają
się coraz bardziej zacięte, ofiary wojskowe i cywilne rosną, trwa silny artyleryjski
ostrzał Stepanakertu, stolicy Górskiego
Karabachu. A wszystko o kawałek nikomu niepotrzebnego górskiego terenu i życie 150 tys. Ormian, no i mamy nową wyprawę
religijną tym razem przeciw chrześcijanom. Około 8 do 10 mln Ormian na cały świecie to też licząca się siła polityczna.
Komentarze
Prześlij komentarz