Boris Pistorius, nowy niemiecki minister obrony w mowie inauguracyjnej stwierdził "kierowanie ministerstwem obrony w czasie pokoju stwarza niekończące się problemy, co dopiero gdy pośrednio uczestniczymy w wojnie!". No więc uczestniczą, ale pośrednio. W każdym razie Niemcy Leopardów nie dostarczą, co Pistorius tłumaczy fatalnymi skojarzeniami. Rosjanie powiedzą, że tak jak w II wojnie światowej niemieckie czołgi atakują Rosję i mają kolejną wojnę ojczyźnianą.. Wyśle je z Abramsami, ale na razie Amerykanie z wysyłaniem Abramsów się nie spieszą. " Mamy powody, aby czołgi dostarczyć Ukrainie i mamy powody, aby ich nie dostarczyć" -- oświadczył Pistorius. Jego poprzedniczka miesiąc wcześniej zabroniła inwentaryzacji czołgów, aby taką decyzję ułatwić.
Niemcy z ministrami obrony maja pecha K-T zu Guttenberga (2009-11) oskarżono o plagiat dysertacji, przy kolejnym ministrze, Thomasie de Maiziere, gdzieś wcięło pół miliarda euro przeznaczone na nowy model drona, Ursula von der Leyen interesowała się żłobkami i walką z dyskryminacją LGBT a nie stanem armii, a Christine Lambrecht, ostatnia minister, pytana o stosunek do wojny, wyrażała zachwyt z okazji do poznania ciekawych ludzi. Obecny minister m.in. żył w wieloletnim związku partnerskim z niejaką Doris, byłą żoną Gerharda Schroedera, znaną z sympatii prorosyjskich. Pistorius jednak służył w armii, co może mu pomóc w jej reformowaniu.
Komentarze
Prześlij komentarz