Przejdź do głównej zawartości

Wojujemy z Rosją?

 Niemcy, podobnie jak Rosjanie, doceniają  formalne  dociekania i nazewnictwo.  Dla Rosji nie ma  wojny, mobilizacja  jest mobilizacją tylko "częściową", bo inaczej konstytucję należałoby nieco zmodyfikować.  Niemcy z kolei (i ich prawnicy) boją się stwierdzenia udziału w wojnie z paru powodów. W gruncie rzeczy na układach z Putinem miała rosnąć ich gospodarka i siła Europy, o co latami  dbali Schroeder i Merkel. Poza tym    Putin ma atom, Niemcy nie mają armii, Ameryka panoszy się w ich Europie... Nawet jak Putin odzyskałby tereny dawnego Układu Warszawskiego Niemcom to nie wadzi bardziej niż szarogęsienie się "przyjaciół Amerykanów" w sferze ich wpływów.  Naukowa Służba Bundenstagu (wg portalu RND (Redaktion Netzwerk Deutschland) zajmuje się więc  ustaleniem czy Niemcy  są stroną w wojnie Rosji z Ukrainą, czy nie. Dostawy broni i szkolenie żołnierzy oznacza, że są. Szkolą się jednak  Ukraińcy w Rammstein, czyli bazie amerykańskiej, ale leży  w Niemczech no i z tymi dostawami Niemcy nie przesadzają, ale gepardy podesłali.  Poza tym pomoc krajowi napadniętemu nie jest traktowana jako przystąpienie do wojny. Czyli taki Talmud. 

 Boris Pistorius, nowy niemiecki minister obrony w mowie inauguracyjnej stwierdził  "kierowanie ministerstwem obrony w czasie pokoju stwarza niekończące się problemy, co dopiero gdy pośrednio uczestniczymy w wojnie!".  No więc uczestniczą, ale pośrednio. W każdym razie Niemcy Leopardów nie dostarczą, co Pistorius tłumaczy fatalnymi skojarzeniami. Rosjanie powiedzą,  że tak   jak w II  wojnie światowej niemieckie czołgi   atakują Rosję i mają kolejną wojnę ojczyźnianą.. Wyśle je z Abramsami, ale na razie Amerykanie z wysyłaniem Abramsów się nie spieszą. " Mamy powody, aby czołgi dostarczyć Ukrainie i  mamy  powody, aby ich nie dostarczyć" -- oświadczył Pistorius. Jego poprzedniczka miesiąc wcześniej zabroniła inwentaryzacji czołgów, aby taką decyzję ułatwić.

Niemcy z ministrami obrony maja pecha K-T zu Guttenberga (2009-11) oskarżono o plagiat dysertacji,  przy kolejnym ministrze,  Thomasie de Maiziere, gdzieś wcięło pół miliarda euro przeznaczone na nowy  model drona,  Ursula von der Leyen interesowała się żłobkami i walką z dyskryminacją LGBT a nie stanem armii, a  Christine Lambrecht, ostatnia minister,  pytana o stosunek do wojny, wyrażała zachwyt z okazji do poznania ciekawych ludzi. Obecny minister m.in. żył w wieloletnim  związku partnerskim z niejaką Doris,  byłą żoną  Gerharda Schroedera,  znaną z sympatii prorosyjskich. Pistorius jednak służył w armii, co może mu pomóc w jej reformowaniu.

Komentarze