Mieliśmy nadzieję,
że wspierany przez grono podobnych do niego idiotów niejaki Rusłan Sokołowski ilustrujący
na portalach społecznościowych walkę z religią, poszukiwania pokemonów oraz wulgarne i
głośne rzucanie niewybrednymi obelgami wobec
pogrążonych w modlitwie wiernych i cerkwi prawosławnej w Jekaterynburgu (zbudowanej na miejscu rozstrzelania rodziny carskiej) po
głupawym wybryku skończy na kozetce u psychiatry i zginie w naszej niepamięci. Ale widocznie
kogoś zdenerwował lub władze chciały zapobiec podobnym ekscesom mając dość
kłopotów bez nich i dać nauczkę amatorom podobnych akcji. W każdym razie wojującego ateistę i niefortunnego poszukiwacza
pokemonów w czasie nabożeństwa – jak donosi
TASS i inne rządowe serwisy aresztowano pod zarzutem… szpiegostwa.
Nawet najgłupsi jego fani (a to akurat kategoria, którą trudno przebić) musieli zrozumieć, że zarzut jest idiotyczny. Dwudziestolatek urągający głośno wierzącym, równo wszystkich religii (napomykał o bieganiu po meczecie!) i demonstrujący szukanie pokemonów przy ołtarzu (zdjęcie obok) jest ostatnią osobą, którą ktoś zaangażowałby do wymagającego dyskrecji wywiadu. Dowody policji? Po awanturze zrobiła zgodnie z procedurami rewizję w domu chłopaka i znalazła: aparat fotograficzny używany przez szpiegów ukryty w obsadce pióra, 2 statywy, kamerę fotograficzną, i profesjonalny mikrofon. Za posiadanie owego pióra grozi do 4 lat więzienia, za działanie ekstremistyczne naruszające wolność sumienia – kolejne kary. Oj, coś wygląda, że te 50 tys. rubli zebrane na adwokatów przez fanów młodzieńca może nie wystarczyć. Nie wiem czy sprawa podpada pod nagrodę Darwina, bo chodzi nie o całe życie, a o parę jego lat w więzieniu, ale blisko. Gówniarzmówił, że chciał sprawdzić, czy "coś mu się stanie" za ten incydent. No to sprawdził. Chciał zostać gwiazdą internetu? Został, ba nawet mediów rządowych i policyjnych, a jeszcze broni go (jak wszystkich świrów atakujących religie) Amnesty International! Będzie miał sporo czasu w więzieniu na przemyślenia. Całość zresztą pachnie absurdem. Między aparatem fotograficznym marki Druh, którym (jak głosi prześmiewcza piosenka moich czasów) fotografował Czechowicz, szpieg czasów PRL, bieganiem podczas nabożeństwa za pokemonami i wulgarnym wymyślaniem wierzącym w kościele zbudowanym na miejscu kaźni carów (w każdym miejscu pewnie kogoś kiedyś zamordowano, twierdzi Sokołowski) ujawniła się prawda o styku polityki, propagandy i religii oraz prawach człowieka i kodeksie karnym w Rosji, ideologii Amnesty International i paru innych problemach. Na razie Sokołowskiemu do czasu wyjaśnienia sprawy przypisano areszt domowy.
Nawet najgłupsi jego fani (a to akurat kategoria, którą trudno przebić) musieli zrozumieć, że zarzut jest idiotyczny. Dwudziestolatek urągający głośno wierzącym, równo wszystkich religii (napomykał o bieganiu po meczecie!) i demonstrujący szukanie pokemonów przy ołtarzu (zdjęcie obok) jest ostatnią osobą, którą ktoś zaangażowałby do wymagającego dyskrecji wywiadu. Dowody policji? Po awanturze zrobiła zgodnie z procedurami rewizję w domu chłopaka i znalazła: aparat fotograficzny używany przez szpiegów ukryty w obsadce pióra, 2 statywy, kamerę fotograficzną, i profesjonalny mikrofon. Za posiadanie owego pióra grozi do 4 lat więzienia, za działanie ekstremistyczne naruszające wolność sumienia – kolejne kary. Oj, coś wygląda, że te 50 tys. rubli zebrane na adwokatów przez fanów młodzieńca może nie wystarczyć. Nie wiem czy sprawa podpada pod nagrodę Darwina, bo chodzi nie o całe życie, a o parę jego lat w więzieniu, ale blisko. Gówniarzmówił, że chciał sprawdzić, czy "coś mu się stanie" za ten incydent. No to sprawdził. Chciał zostać gwiazdą internetu? Został, ba nawet mediów rządowych i policyjnych, a jeszcze broni go (jak wszystkich świrów atakujących religie) Amnesty International! Będzie miał sporo czasu w więzieniu na przemyślenia. Całość zresztą pachnie absurdem. Między aparatem fotograficznym marki Druh, którym (jak głosi prześmiewcza piosenka moich czasów) fotografował Czechowicz, szpieg czasów PRL, bieganiem podczas nabożeństwa za pokemonami i wulgarnym wymyślaniem wierzącym w kościele zbudowanym na miejscu kaźni carów (w każdym miejscu pewnie kogoś kiedyś zamordowano, twierdzi Sokołowski) ujawniła się prawda o styku polityki, propagandy i religii oraz prawach człowieka i kodeksie karnym w Rosji, ideologii Amnesty International i paru innych problemach. Na razie Sokołowskiemu do czasu wyjaśnienia sprawy przypisano areszt domowy.
Komentarze
Prześlij komentarz