W ramach zachęcania obywateli do zawodowej służby wojskowej
we Flocie Bałtyckiej w telewizorach Rosjan często w 2016 roku
migały nowoczesne mieszkania – z łazienką,
słoneczne, przestronne wyposażone w
sprzęt AGD, które to cuda,
zgodnie z prawdą ekranu, miały pozyskiwać w
rejonie kaliningradzkim i leningradzkim rodziny wojskowych Floty Bałtyckiej. Sam Putin rysował świetlane
perspektywy dla tych rodzin – nowoczesna infrastruktura, przedszkola, place zabaw, parki wodne itp.
Rzeczywistość pewnie nigdy nie przebiłaby się
do mediów, gdyby nie tragedia -- zawalenie się domu w Omsku, pod gruzami
którego zginęło 23 mieszkających w nim komandosów i kontrola ministerialna w zgromadzeniu wojsk Flota
Bałtycka, po której zdymisjonowano całe dowództwo tej formacji. Opozycyjna Fontanka i gazeta Newskoje Wremia
po kontroli ministerialnej opisały stan faktyczny, jeden z
zarzutów wobec admirałów dotyczył bowiem zakwaterowania ponad 200 rodzin
żołnierzy i cywilnych pracowników zatrudnionych w wojsku.
Kwatery, a właściwie rodzaj hotelu z mieszkaniami dla rodzin, umieszczono w starym budynku określanym przez miejscowych nazwą Pentagon, zarządzanym przez spółdzielnię mieszkaniową Słowianka. Konstrukcja tego Pentagonu groziła w każdej chwili katastrofą, a ściślej niedawno trzecie piętro nad toaletami zwaliło się na drugie i o mało nie zabiło dwoje dzieci. Tak więc mieszkańcy potem korzystali z sanitariów na dworze i modlili się, aby nie zginąć przy następnej katastrofie. Dach przeciekał, w czasie ulewy woda spływała po ścianach mieszkań. Ściany na wskroś przeżarte były więc pleśnią i grzybem, futryny okien pamiętały czasy przed wojną światową, a umywalnie nie mają szyb. Brak ciepłej wody i rzadko wywożone śmiecie dopełniały obrazu. O skargach na spółdzielnię nie było mowy: podczas wizyty Putina zarząd Słowianki zagroził, że ewentualnych skarżących się czeka natychmiastowa eksmisja, a pracowników cywilnych także natychmiastowa strata posady. Nie ma pieniędzy na generalny remont. Przeprowadzić się można na peryferia miasta, a tam nie funkcjonuje komunikacja miejska, brak jest przedszkoli i szkół. Parę miesięcy po wymianie dowództwa ponoć już wszystkie błędy poprzedniego zarządu floty naprawiono. Sprawa zeszła z łam gazet i nie dowiemy się pewnie nigdy, co się stało z mieszkańcami Pentagonu, samym budynkiem i czy te widoczne na ekranie piękne lokale istnieją w rzeczywistości. A ściślej, kto w nich mieszka -- dzieci żołnierzy czy znajomi kapitana.
Kwatery, a właściwie rodzaj hotelu z mieszkaniami dla rodzin, umieszczono w starym budynku określanym przez miejscowych nazwą Pentagon, zarządzanym przez spółdzielnię mieszkaniową Słowianka. Konstrukcja tego Pentagonu groziła w każdej chwili katastrofą, a ściślej niedawno trzecie piętro nad toaletami zwaliło się na drugie i o mało nie zabiło dwoje dzieci. Tak więc mieszkańcy potem korzystali z sanitariów na dworze i modlili się, aby nie zginąć przy następnej katastrofie. Dach przeciekał, w czasie ulewy woda spływała po ścianach mieszkań. Ściany na wskroś przeżarte były więc pleśnią i grzybem, futryny okien pamiętały czasy przed wojną światową, a umywalnie nie mają szyb. Brak ciepłej wody i rzadko wywożone śmiecie dopełniały obrazu. O skargach na spółdzielnię nie było mowy: podczas wizyty Putina zarząd Słowianki zagroził, że ewentualnych skarżących się czeka natychmiastowa eksmisja, a pracowników cywilnych także natychmiastowa strata posady. Nie ma pieniędzy na generalny remont. Przeprowadzić się można na peryferia miasta, a tam nie funkcjonuje komunikacja miejska, brak jest przedszkoli i szkół. Parę miesięcy po wymianie dowództwa ponoć już wszystkie błędy poprzedniego zarządu floty naprawiono. Sprawa zeszła z łam gazet i nie dowiemy się pewnie nigdy, co się stało z mieszkańcami Pentagonu, samym budynkiem i czy te widoczne na ekranie piękne lokale istnieją w rzeczywistości. A ściślej, kto w nich mieszka -- dzieci żołnierzy czy znajomi kapitana.
Komentarze
Prześlij komentarz